Nowe życie starych przedmiotów.
Rafał Bryk, lat 38. Od urodzenia
związany z Łagiewnikami (zamieszkał tu, jak miał dwa lata). Tu skończył szkołę.
Tu ma swoje miejsce na ziemi. Chociaż i po świecie się trochę powłóczył. Jak to
artysta z rockową duszą. Wystarczy na niego spojrzeć - wypisz wymaluj,
wielbiciel motocyklowych wypraw. Nie zaprzeczy, chociaż teraz więcej czasu
spędza właśnie w swoim "Vintage Garage". Nadając starym przedmiotom
nową duszę. Kolekcjonowaniem zajmuje się długo. Ale tworzeniem, dopiero od 2
lat.
- Skończyłem szkołę zawodową. Ale
to nie była taka zawodówka jak teraz. Chociaż kształciłem się na
elektromechanika, praktyki miałem m.in. na zajezdni PKS, także w kuźni,
tokarni, u lakiernika i spawacza. Dzięki temu sporo się nauczyłem - podkreśla.
Zawsze interesowała go historia i militaria. Okres wojenny i międzywojenny. W
pewnym momencie zafascynowała go także rewolucja przemysłowa przełomu XIX i XX
wieku. Pochłaniał książki na ten temat. A jednocześnie systematycznie odwiedzał
złomowiska, giełdy staroci. Prosił znajomych o przekopanie strychu przy okazji
porządków. Zbierał różne rzeczy. Im starsze, tym lepsze. Z tym swoim wyjątkowym
zapachem, precyzją dawnego wykonania. Z duszą.
- Oczywiście na początku było to
trochę takie hobby. Nie traktowałem tego tak poważnie. Po szkole pracowałem w
rockowym klubie, stojąc na bramce, ale także za barem. Teraz już wiem, że nie
mogę tego traktować jak hobby, jeśli chce robić to tak, jak robię. Wkładając
całe serce - dodaje.
Nie tylko do podziwiania. Także
do używania
Ale tworzyć przedmioty użytkowe
zaczął przez... problemy ze zdrowiem. - W pewnym momencie mocno mnie wciągnęła
grafika komputerowa. A po pół roku okazało się, że przez to zaczynają mi
kłopoty ze zdrowiem, zaczęły mi zanikać nerwy. No i trzeba było sobie z tym dać
spokój. I wtedy wróciłem do tego, co umiałem. Do prac manualnych - opowiada.
Plan jest więc taki: najpierw wyszukanie przedmiotu z duszą. Takiego, który już
się wysłużył. I wtedy Rafał zajmuje się jego renowacją. Zbiera też takie
zdekompletowane, rozebrane, przeznaczone na złom lub śmietnik. Takie, którym
dawnego przeznaczenia nie da się już przywrócić. Ale można nadać mu inne.
- I to jest właśnie mój cel. Te
elementy, które wykorzystuję, już miały swoje zastosowanie. Można powiedzieć,
że się napracowały. A ja im daje nową formę, nowe życie i przez to szansę na
przetrwanie - mówi Rafał. Stary głośnik z chóru może stać się mp3? Czemu nie!
Każda śrubka, rurka, będzie mieć w jego oczach szansę, żeby być wykorzystaną.
Ale myliłby się ten, kto sądziłby, że taka rzecz ma tylko cieszyć oko.- Jestem
realistą i poza artyzmem, który wkładam w stworzenie "dzieła", musi
ono mieć praktyczne zastosowanie. Nic w stylu wystawienia, podziwiania i
zastanawiania się "co autor miał na myśli". To ma działać - mówi
Rafał. No i działa. Jego lampy świecą. A do ich tworzenia wykorzystuje
ekologiczne materiały. Lampy i stoliki nawiązują swoim wyglądem do ery maszyny
parowej - to stylistyka zwana w kulturze steampunk, czyli kreowanie wynalazków
inspirowanych erą rewolucji technicznej, wiekiem pary (stąd nazwa gatunku:
steam, ang. - para), często nieznanych.
- Nie mam ulubionego przedmiotu.
Każdy jest ważny - podkreśla. Na pewno jednym z najtrudniejszych wyzwań było
stworzenie lampy na bazie skrzypiec. - Popękane, rozwarstwione, zeschnięte, tak
wyglądały, jak wziąłem je do ręki - mówi "Bryku". Teraz znowu cieszą
oko. I chociaż nikt na nich nie zagra, to przecież w takim oświetleniu może
powstać wiele dzieł muzycznych, literackich czy innych. A one w tym pomogą.
Powoli zaczyna być znany
Artysta - rzemieślnik z Łagiewnik
ma już za sobą pierwsze wystawy.
Przyznaje, że chciałby dzielić
się swoją pasją z innymi. I pokazywać stworzone przez siebie dzieła. Ważne
jednak, aby pokazywane były w miejscach związanych z dawną techniką,
przemysłem. Jak do tej pory udało się to w Rudzie Śląskiej i Chorzowie. W
Rudziemożna było oglądać to, co wyszło spod jego rąk w ponad stuletnim szbie
Mikołaj i w zabytkowej wieży wodnej, a w Chorzowie, schron dowodzenia przy
ulicy Parkowej. Co ciekawe, do tej pory łagiewniczanin nie miał szans
zaprezentowania swojej kolekcji w rodzinnym Bytomiu. Na pewno doskonałym do
tego typu prezentacji miejscem byłaby Elektrociepłownia Szombierki. Może, jeśli
w końcu zostanie uregulowana kwestia jej własności, pomysł organizacji tu
takiej wystawy spodoba się właścicielom. Na razie niektóre z przedmiotów
wykonanych przez Rafała możecie zobaczyć na naszym portalu
Powyższy tekst pochodzi z portalu
www.bytom.naszemiasto.pl
Świetne! Bardzo podoba mi się taki styl przedmiotów:)
OdpowiedzUsuńSuper zajawka !
OdpowiedzUsuńNiesamowita pasja! Przedmioty są naprawdę wyjątkowe.
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńTe dzieła są genialne! Lampa z trąbką niszczy system!
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuńPodziwiam ludzi, którzy potrafią robić takie rzeczy.
OdpowiedzUsuńŚwietny post, projekty Pana Rafała są bardzo ciekawe.
OdpowiedzUsuńPrzyjemnie sie patrzy na takie dziela i pasjonatow :)
OdpowiedzUsuńTe przedmioty wyglądają jak jakieś antyki z innej epoki no pogratulować talentu i przede wszystkim cierpliwości bo wątpię że takie dzieła można zrobić w parę dni ja nie mam do tego predyspozycji, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńFajnie to wygląda ale pewnie sporo z tym pracy jest i trochę kosztów :/
OdpowiedzUsuńI stare lampy odzyskują blask. Bardzo profesjonalna praca! Gratulacje pomysłu i projektów.
OdpowiedzUsuńŚwietnie to wygląda po zmianach :)
OdpowiedzUsuńMam wrażenie że takie przedmioty maja własną duszę.
OdpowiedzUsuńUwielbiam odnawiać stare przedmioty i dawać in nowe życie. Odwdzięczają się nam możliwością korzystania z nich przez długie lata.
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wpis
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z odnawianiem starych przedmiotów.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuńTen wpis jest bardzo ciekawy
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący wpis
OdpowiedzUsuńSuper wpis
OdpowiedzUsuńInteresujący wpis
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis
OdpowiedzUsuń